T. C. Cannon – malarz tubylczej obecności
Obraz po tytułem Grandmother gestating Father and the Washita river runs ribbon-like (Babcia w ciąży z ojcem, a rzeka Washita wije się jak wstążka) przykuwa wzrok wibrującym kolorem, zdecydowanym konturem, kontrastującymi deseniami. Na tle błękitnego nieba z plamkami białych obłoczków, a w dolnej części bezkresnej ciemnej równiny, prężnym krokiem maszeruje kobieta w zaawansowanej ciąży. Jej sylwetka wyraźnie odcina się od tła. Ubrana jest w jasną sukienkę we śmiały deseń w kropki korespondujący z deseniem obramowania obrazu. Długie włosy spływają na plecy. Na biodrach ma niebieski koc w czerwone kwiaty podtrzymywany pasem typu concha, typem ozdoby charakterystycznym dla Nawahów i całego Południowego Zachodu. W prawej ręce trzyma czerwoną parasolkę, której cień przysłania górną część jej twarzy zwróconej w stronę widza. Wyraz twarzy ma zdecydowany, nie uśmiecha się. Nogi w mokasynach stąpają po wstążce rzeki Washita. Wybór tej rzeki nie jest przypadkowy. 27 listopada 1868, 7 pułk kawalerii pod wodzą Georga Armstronga Custera zmasakrował wioskę Szejenów rozbitą na rzeką Washita. Wydatny brzuch babki noszącej ojca artysty oznacza tej masakry pokonanie, oznacza wybór życia, zapowiedź nowego pokolenia i obiecującej przyszłości. Nasycone barwy obrazu ożywione zdecydowanym deseniem są manifestacją przetrwania, pokonania tragicznej, poplątanej historii, mocnym znakiem obecności.
Obraz pochodzi z 1975 roku. Jego autorem jest Tommy Wayne Cannon znany jako T.C. Cannon jeden z najważniejszych malarzy i artystów pochodzenia tubylczego XX wieku. W roku 1975 był już artystą dojrzałym i obraz Babci zawiera wszystkie najważniejsze rysy jego niezwykłej twórczości
Urodził się w Oklahomie w 1946 roku. Wśród przodków ma Kiowów, Indian Caddo i Choctaw. Utalentowany plastycznie kształcił się przez dwa lata, od 1964 roku, w nowo otwartym Instytucie Sztuki Indian Amerykańskich (Institute of American Indian Art, IAIA) w Santa Fe. Była to szkoła niezwykła, od 1962, skupiała młodych artystów z wielu plemion, mówiono o niej- Indiańskie Narody Zjednoczone – bo w jej pracowniach rozbrzmiewało jednocześnie ponad 80 języków. Studenci uczyli się tam historii sztuki europejskiej i amerykańskiej oraz różnych technik rzemiosła i sztuki plemiennej.
Po ukończeniu szkoły, w 1966, T.C. Cannon przeniósł się do San Francisco Art Institute, ale na ledwie kilka miesięcy. Zaciągnął się do wojska i przez rok służył w Wietnamie. Był nagrodzonym medalami żołnierzem 101 Dywizji wojsk powietrzno-desantowych i członkiem bractwa wojowników Kiowa.
Ukształtowany przez ruchy społeczne burzliwych lat 60tych, wielbiciel Boba Dylana, zginął tragicznie w 1978 roku, w wypadku samochodowym, gdy miał zaledwie 31 lat. Jego dorobek, jak na tak krótki okres (kariera T. C. Cannona jako artysty uznanego zaczęła się od wspólnej wystawy z Fritzem Scholderem w 1972 roku) jest niezwykły. Stworzył ponad 80 dzieł, w tym 50 obrazów olejnych, liczne grafiki, wiersze i piosenki.
Dwa lata temu w Narodowym Muzeum Indian Amerykańskich (National Museum of the American Indian) w Nowym Jorku można było obejrzeć wystawę retrospektywną sztuki T. C. Cannona. Nosiła tytuł „T. C. Cannon – na krawędzi Ameryki” („T. C. Cannon: At the Edge of America”) i pokazywała artystyczny rozwój i najważniejsze dzieła tego wszechstronnego artysty – był nie tylko malarzem, również rysował, pisał wiersze i piosenki oraz komponował do nich muzykę.
W swojej sztuce inspirowanej twórczością grupy artystów zwanej Kiowa Six, malarstwem Matissa i van Gogha oraz amerykańskim pop artem – pokazuje tubylczą teraźniejszość, miejsce rdzennych mieszkańców w amerykańskim społeczeństwie, tubylczą, niemożliwą do zatarcia obecność. Udowadnia też, że malarz pochodzenia indiańskiego jest artystą amerykańskim, artystą nowoczesnym, którego nie da się zamknąć w etnicznym skansenie. Zrezygnował z przedstawiania rytuałów czy scenek rodzajowych z plemiennego życia. Krytycy uważają, że wraz z nauczycielem Fritzem Scholderem i Oscarem Howe stworzył nowy rodzaj sztuki tubylczej, na wskroś współczesny, przełamujący wcześniejsze techniki i tematy oparte głównie na plemiennych tradycjach. W jego obrazach często znajdują się elementy przeciwstawne, z jednej strony symbole plemienne, z drugiej detale pochodzące z kultury zachodniej, połączone w jedną całość, składające się na oraz tworzące bieżącą rzeczywistość.
Jeden z pierwszych obrazów, które, według znawców, stanowią przełom w jego sztuce i wyznaczą kierunek późniejszym dzieło jest obraz z 1966 roku Mama and Papa Have the Going Home Shiprock Blues. To śmiały portret kobiety i mężczyzny z plemienia Nawahów. Siedzą obok siebie, on w swobodnej pozie z nogą założona na nogę pali papierosa, ona owinięta tradycyjnym kocem ma na nosie modne okulary słoneczne, które natychmiast przyciągają wzrok. Ta praca łącząca elementy amerykańskiej współczesności i tradycji plemiennej, przeszłości i teraźniejszości zmieniła dla wielu sposób przedstawiania w sztuce tubylczych mieszkańców Ameryki. Postacie Indian na jego obrazach mają rekwizyty tradycyjne i współczesne - łączą w sobie elementy przeciwstawne, przebywają jednocześnie w obu światach.
Swój autoportret T. C. Cannon maluje w muzealnej sali, z obrazem ulubionego Van Gogha w tle. Tak się postrzegał, jako spadkobierca artystów rodzimych i zachodnich.
Obrazem przykuwającym wzrok jest praca Soldiers z 1970 roku, w którym postać żołnierza składa się w połowie z wojownika indiańskiego, a w połowie z amerykańskiego kawalerzysty. Czy to złączenie nieprzyjaciół oddaje stan ducha tubylczego żołnierza amerykańskiego – żołnierza w wojnie wietnamskiej? Z jednej strony mężnego wojownika, z drugiej kolonialnego agresora? Być może jest przywołaniem tradycji plemiennych wojowników, nade wszystko ceniących męstwo w walce, a także przypomnieniem postaci indiańskiego tropiciela na usługach amerykańskiej armi?
W innym obrazie o intensywnej kolorystyce zatytułowanym Two guns Arikara malarz przedstawia siedzącego w fotelu wojownika z dwoma pistoletami na udach. Rewolwery i fioletowa fryzura niepokojąco ze sobą kontrastują. Podobnie ozdoby plemion prerii ze spodniami tropiciela armii amerykańskiej. A na filetowym tle pojawia się wszechobecny w jego malarstwie deseń w kropki. T.C. Cannon malował czasami na swych obrazach tancerzy Tańca Słońca i być może tak często pojawiający się w jego obrazach deseń z kropek jest związany z halucynacjami doświadczanymi podczas tego tańca.
Na rok przed śmiercią T.C. Cannon stworzył swoje monumentalne dzieło symboliczne ponad sześciometrowej długości - Epochs in Plains History: Mother Earth, Father Sun, the Children themselves – na zamówienie miasta Seattle. Od lewej do prawej pojawiają się symbole kolejnych epok w dziejach plemion prerii. Najpierw wychodzące z jaskiń postacie odziane w skóry zwierząt w świetle księżyca, potem postać białego bizona - jeden z najcenniejszych wśród licznych darów Matki Ziemi widniejącej w centralnej części obrazu, potem tancerz Tańca Słońca wpatrzony w złotą tarczę ogromnego słońca, obok niego siedzący medicine men i wreszcie niemal wychodzący poza ramy obrazu Indianin w dżinsach, kowbojskim kapeluszu i okularach słonecznych. Historia widziana jak jeden nieprzerwany ciąg obecności zmieniającej postać.
(Ewa Dzurak)
https://www.americanindianmagazine.org/story/art-revolution-tc-cannon
https://www.wbur.org/artery/2018/03/09/tc-cannon-colonialism-pem