Ruth Benedict i historia rasizmu
W 1940 roku Ruth Benedict wydała książkę Race: Science and Politics (Rasa: Nauka i Polityka). Ta niewielka praca powstawała w ciągu 1939 roku, w czasie, kiedy po drugiej stronie Atlantyku szalał nazizm. Benedict, znana powszechnie antropolożka pisała ją na specjalne zamówienie Modern Age Books. Zamiarem amerykańskiego wydawcy było dostarczenie czytelnikom przystępnej, fachowej książki wyjaśniającej naukowe podejście do problemu ludzkich ras. Wyraźnym celem było promowanie tolerancji i rozumienia. Autorka wstępnie zatytułowała pracę „Race and Racizm” (Rasa i rasizm), ale wydawca zmienił tytuł, ponieważ termin rasizm w latach trzydziestych nie był jeszcze szeroko stosowany i obawiano się, że dla dużej rzeszy czytelników tytuł nie będzie zrozumiały.
Ruth Benedict była w owym czasie jedną z najbardziej znanych antropolożek. Od 1922 roku wykładała na Uniwersytecie Kolumbii, od 1936 została na tym uniwersytecie profesorem. Jej książka z 1934 roku, Wzory Kultury, była powszechnie czytana, dyskutowana i wpływowa. Późniejsza praca z 1946 roku, oparta na badaniach prowadzonych w okresie drugiej wojny zatytułowana Chryzantema i Miecz, o kulturze japońskiej, również odbiła się szerokim echem. Niewielka publikacja o rasach ludzkich i historii rasizmu, która powstała między tymi dwoma znaczącymi pracami, zasługuje teraz na przypomnienie, choćby dlatego, że problem rasizmu, wbrew oczekiwaniom, nadziejom i prognozom coraz mocniej sadowi się w codziennym życiu.
Ruth Benedict była uczennicą, ulubienicą i prawą ręką ojca amerykańskiej antropologii Franza Boasa. I podobnie jak antropolodzy z jego kręgu uznawała i rozpowszechniała zdecydowane poglądy Boasa na temat rasy. W 1911 roku Boas wydał znaczącą pracę pt. Changes in Bodily Form of Descendants of Immigrants, w której opublikował wyniki badań z lat 1908-1910, wyniki pomiarów członków rodzin imigrantów przybywających do Ameryki z różnych części Europy. Z tych badań wynikało jasno, że wymiary czaszki u dzieci imigrantów mieszkających w Ameryce nieco dłużej zmieniają się i różnią się od wymiarów ich rodziców. Podważyło to wiarygodność i przydatność wskaźnika cefalicznego (stosunek szerokości czaszki do jej długości) do klasyfikowania i dzielenia ludzi na typy fizyczne, na odrębne rasy. W owych czasach panował pogląd, że pewne cechy fizyczne są nieodmiennie powiązane z psychicznymi i z potencjałem intelektualnym człowieka. Indeks czy wskaźnik cefaliczny uważany za niezmienny i dziedziczny stanowił koronny dowód na istnienie dziedziczności cech rasowych. Na jego podstawie klasyfikowano ludzi na typy fizyczne, na rasy, na grupy ludzi lepszych i gorszych. Na przykład ludność z Europy Wschodniej czy południowej, stanowiąca odrębną rasę, miała mieć słabszy potencjał moralno-intelektualny niż imigranci z Europy Północnej, reprezentujący tak zwany typ nordycki. Przekonanie, że indeks cefaliczny jest stały było tak mocno zakorzenione, wśród naukowców i szerokiego społeczeństwa, że samemu Boasowi zajęło trochę czasu by zaakceptować własne wyniki. Zmienność wskaźnika dowodziła, że istnieją inne czynniki, poza dziedziczeniem, wypływające na różnorodność cech fizycznych i istnienie różnych typów ludzkich. Dowodziła, że fizyczne cechy ludzkie zmieniają się w czasie w zależności od warunków środowiskowych, rodzaju pożywienia, sposobu życia.
Owe wyniki wraz z licznymi wcześniejszymi badaniami etnologicznymi doprowadziły Boasa do idei, że nie ma żadnej różnicy w zdolnościach i potencjale intelektualnym między ludźmi różnych typów fizycznych – pomiędzy „kolorowymi” a „białymi”. Korelacja między cechami fizycznymi a cechami psychicznymi czy zdolnościami nie istnieje. Różnice między ludźmi były wytworem odrębnych historii i ukształtowanej w toku owej historii kultury.
Boas zaczął używać określenia „kultura” w liczbie mnogiej, w sensie różnorodnych wzorców organizacji społecznej, systemów wartości, sposobów rozumienia świata i wiedzy o świecie, wytworów materialnych , które powstają w wyniku unikalnej historii grupy ludzkiej i są dobrem przekazywanym z pokolenia na pokolenie. Nie przeczył wcale, że rasy ludzkie istnieją, ale relegował je do ścisłej biologii, do dziedziny antropologii fizycznej i uważał że cechy typów fizycznych nie posiadają związku czy korelacji z psychicznym czy intelektualnym potencjałem człowieka.
Podobnie Benedict w swojej książce o rasach powtórzyła osiągnięcia antropologii w duchu myśli Boasa, zaprzeczyła biologicznemu determinizmowi, oraz idei „czystej rasy”. Druga część jej książki, bardzo nowatorska jak na rok 1939, nosila tytuł „Rasizm”. Autorka prześledziła w niej historię rasizmu, uprzedzeń rasowych i zawarła swoje wskazówki na ich przezwyciężenie. Wykazała, że rasizm jest dość świeżym rezultatem nowoczesnej historii europejskiej. Na wstępie bardzo dokładnie oddzieliła zjawisko rasizmu od rasy.
Pisała:
„ Rasa jest przedmiotem, który może być badany przy pomocy wykresów genealogicznych, przy pomocy pomiarów antropometrycznych, badając tą samą grupę zoologiczną w różnych warunkach (…) Innymi słowy jest dziedziną naukowego badania, której głównym zagadnieniem są genetyczne związki pomiędzy grupami ludzkimi. (…)
Rasa nie jest „nowoczesnym przesądem” (…) ale jest nim rasim. Rasizm jest dogmatem głoszącym, że jedna grupa etniczna skazana jest przez Naturę na dziedziczną podrzędność, a przeznaczeniem innej jest dziedziczna wyższość. Jest dogmatem głoszącym, że nadzieją cywilizacji jest wyeliminowanie pewnych ras i zachowanie czystości innych. Dogmatem głoszącym, że postęp w historii ludzkości jest zasługą jednej rasy i tylko ona jedna zapewni ludzkości przyszły rozwój. Jest dogmatem szalejącym dzisiaj po świecie, a zaledwie kilka lat temu stał się on główną postawą polityki niemieckiej.
Rasizm, inaczej niż rasa, nie jest przedmiotem, który można badać metodami nauk ścisłych. Jest, podobnie jak religia, wierzeniem, które można badać metodami nauk historycznych. Jak każde wierzenie, które wykracza poza naukową wiedzę, można go osądzać po jego efektach, po jego wyznawcach i jego ukrytych celach. Oczywiście, kiedy rasistowska interpretacja używa faktów, owe fakty mogą zostać sprawdzone, zweryfikowane i w następstwie, na podstawie historii i wiedzy naukowej, uznane za owej interpretacji usprawiedliwienie lub jego brak. Ale literatura rasistowska jest zadziwiająco nieudolna i posługując się faktami często sama sobie zaprzecza. Niemniej jednak choć dowolny naukowiec może obalić owe fakty, samo wierzenie i tak pozostanie nietknięte. Rasizm więc, jak każdy dogmat, którego nie można naukowo udowodnić, musi być badany historycznie. Musimy badać warunki w jakich powstaje i w jaki sposób się go używa.
Sednem rasizmu jest pretensjonalne wyrażenie przekonania, że ‘Ja” należy do grupy Najlepszych Ludzi. Dla utwierdzenia w takim przekonaniu, jest to formuła zadowalająca najbardziej ze wszystkich, ponieważ ani własne poczucie niższości, ani oskarżenia innych nigdy nie usuną „Ja” z zajmowanej pozycji – pozycji zdeterminowanej w łonie matki w chwili poczęcia. Rasizm pomija wszystkie kłopotliwe pytania o prowadzeniu się „ja”, o jego zachowaniu w życiu, anuluje wszystkie kłopotliwe roszczenia „podrzędnych” grup na temat ich własnych osiągnięć i norm etycznych.
Jego przewaga polega też na wielkiej prostocie. Unika wszystkich rzeczywistych komplikacji wynikających z natury ludzkiej i historii, a na czoło wysuwa składającą się z czterech słów formułę, którą każdy, nawet osobnik całkowicie pozbawiony wykształcenia, może łatwo zapamiętać i się nią rozkoszować: „Należę do grupy wybranych”. Rasistowska formuła użyta do celów politycznych nie ma sobie równych.
Owa formuła, w swym nowoczesnym przebraniu, byłaby niemożliwa w czasach przed darwinowskich i przed stosowaniem pomiarów antropometrycznych. Odwołuje się do ewolucji i antropometrii. Twierdzi, że Wybrańcy, do których rasy „Ja” należy są biologicznie predystynowani, by przewodzić ludzkości i wypełniać jej przeznaczenie, a unicestwianie innych jest nieuniknionym efektem działania selekcji naturalnej. Wybrańców można zidentyfikować przy pomocy odpowiednich pomiarów ciała. Owe uściślenia nie mogłyby powstać przed dziewiętnastym wiekiem. Niemniej jednak historia rasizmu nie zaczęła się razem z tym dogmatem.” (s.98-99)
W kolejnej sekcji tekstu zatytułowanej „Prehistoria rasizmu” Benedict pisze:
„Formuła „należę do wybranych” ma znacznie dłuższą historię niż nowoczesny rasizm. To okrzyk na ustach walczących ze sobą prymitywnych, nagich dzikusów. Dla nich ta formuła stanowi nieodłączną częścią ich życiowego doświadczenia, które z naszego punktu widzenia jest, niezwykle ograniczone. Niektórzy z nich mogą umiejscowić stworzenie człowieka w czasach własnych pra-pra-pradziadków; nierzadko ich świat ogranicza brzeg morski kilkanaście kilometrów na zachód i pasmo górskie dwadzieścia parę kilometrów na wschód. Cokolwiek znajdowało się poza tym małym terytorium, zanim przyszli niespokojni biali ludzie, było to dla nich tak obce jak powierzchnia Marsa. Nie śnili o długiej historii ludzi na ziemi. Ich własna mała grupa, w ich zakątku świata mieszkała i pracowała wspólnie, a u większości plemion to, co przynosiło korzyść jednostce było dobre dla wszystkich. Nazwa ich maleńkiego plemienia w ich własnym języku brzmiała górnolotnie „Istoty Ludzkie” albo „Ludzie”. Owo określenie odnosiło się tylko do ich własnej grupy. Inne plemiona, nie-ludzie, były zwierzyną łowną i można było na nich polować. Nie były to ludy, z którymi moja własna grupa może mieć wspólne sprawy, Bóg nie stworzył ich z tej samej gliny, czy też nie wyskoczyli z tego samego dzbana, lub nie wyszli na powierzchnię przez ten sam otwór w ziemi. Tylko moja własna mała grupa znajduje się pod specjalną opieką Boga, on ofiarował jej sam środek „świata” a przy tym przepowiedział, że jak ten środek zniknie wraz z nim zginie cały świat. Mojemu plemieniu podarował ceremonie, które zapewniają trwanie świata.
Taka wizja świata u członków małego plemienia zgadza się z ich doświadczeniem. Plemię nie chce niczego od innych grup; w swej izolacji samo się jest w stanie się utrzymać, a to co zdobędzie od innych jest czystym zyskiem. Nawet wtedy, kiedy plemię liczy tysiące ludzi i zajmuje duże terytorium obraz zasadniczo się nie zmienia; istnieje jedna grupa „wewnętrzna”- plemienna jednostka, wewnątrz której dokonuje się podziału korzyści i działa się wspólnie, w której należy zachowywać pewien dystans w stosunku do innych – owa grupa zna swoją wartość i rości sobie prawo do specjalnego znaczenia.
Taka prymitywna wewnętrzna grupa nie jest rasą (…) Antagonizm nie jest rasowy tylko kulturowy.” (…)(s.101)
Pisze dalej Benedict, że owe grupy nie dbały o czystość krwi. Od najdawniejszych lat małżeństwa z kobietami, czy to porwanymi w bitwach, czy z terenów podbitych przez starożytnych zdobywców zapewniało sprawne funkcjonowanie władców i imperiów – przede wszystkim imperium rzymskiego. Rozszerzenie przywilejów rzymskich patrycjuszy na prowincjonalnych notabli, czy promowanie mieszanych małżeństw było posunięciem praktycznym i skutecznym. Nieco później religia chrześcijańska, która szerzyła się razem z władzą Rzymu również zakładała równość ludzi. Św. Paweł pisał tak: „Nie ma Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety; wszyscy bowiem jedno jesteście w Chrystusie Jezusie” (List św. Pawła do Galacjan 3:28).
Idea braterstwa wszystkich ludzi, bez względu na pochodzenie, panowała wraz z religią chrześcijańską do XIII wieku. Wraz ze zmianami w feudalnym porządku społecznym zaczęła podupadać potęga papiestwa ustępując miejsca porządkowi czasów nowożytnych. Grupy rywalizujące o władzę i skupiające władzę w nieustannych konfliktach rosły w siłę.
„Walczące i rywalizujące ze sobą grupy, na które podzielił się ten nowożytny świat, czy były to narody czy klasy społeczne, miały niewiele doświadczenia, na którym mogłyby oprzeć wiarę w braterstwo ludzi. Potrzebowały doktryny głoszącej, że w czasie zmagań rywalizujących interesów, co było ich codziennością, ich grupa została stworzona z lepszej gliny”. (s106)
(Ewa Dzurak)
Anderson, Mark. “Ruth Benedict.Boasian Anthropology, and the Problem of the Colour Line”. History & Anthropology. v. 25, nr. 3 (2014) s. 395-414.
Benedict, Ruth. Race: Science and Politics. New York: Viking Press, 1959.